Nie wiem, czy wszystkim znany, dla mnie
zdecydowanie niedoceniony. Może dlatego, że w tamtych czasach temat był rzadko
poruszany i mocno tabu. Co zabawne, wątek nadal traktowany po macoszemu, a
chorzy psychicznie traktowani jak trędowaci, ale przynajmniej możemy oglądać
coraz więcej filmów o tej tematyce, nie pokrywając się wstydliwie rumieńcem.
Ciepły i poruszający, urzekł mnie tym, że na pierwszym planie obrazuje "górki",
a nie "dołki", jak to często w filmach o "psychicznych"
bywa. Po drugie moim skromnym zdaniem nic lepiej nie opisuje pewnego
specyficznego stanu ducha, który znany jest tylko ChADowym, a który zamknięto w
jednym, krótkim dialogu...
- ...I'm a junkie, I really need my highs. I really miss my highs, very badly...
- And the lows?
- Yeah, well, I guess I'll take my chances...
- And the lows?
- Yeah, well, I guess I'll take my chances...
Nic dodać, nic ująć.
2 komentarze:
a jak ja tęsknię o jaaa...! taki odjechany, naturalny haj bez dopalaczy, wszystkie kompleksy mijają, normanlie mozna chłonąc życie wszystkimi porami skóry, końcówkami włosów, opuszkami palców...
I to poczucie nadludzkiej siły, przekonanie, że nie ma rzeczy niemożliwych...
Prześlij komentarz