piątek, 3 lipca 2015

One of those days...

Dziś jest jeden z tych dni, kiedy po raz pierwszy od... tak dawna, że już nie pamiętam, doceniłam absolutnie wszystko, czym obdarował mnie los i poczułam niczym nie zmącony spokój, że cokolwiek się wydarzy będzie, jak to mówią, dobrze ;) Choroba doświadcza mnie bezlitośnie, ale ile dzięki niej mogłam poczuć i przeżyć. Mania pozwoliła mi doświadczać wszystkimi zmysłami mocniej i bardziej niż mogłabym sobie kiedykolwiek wyobrazić. Depresja sprawiła, że walczę wciąż mocniej i uczę się nie poddawać, że moja skóra jest nieco grubsza i lepiej mnie chroni. Teraz jestem po środku i mam trzeźwy ogląd sytuacji i stwierdzam, że prezentuje się ona całkiem zachęcająco :)

Zapachnie banałem, ale na co tu narzekać, skoro mam dwie rączki i nóżki, dach nad głową, muzykę, przyjaciół, słońce i... wolność. Dzisiaj absolutnie nic więcej nie jest mi potrzebne! A jutro jest kolejny, pełen możliwości dzień... <3