niedziela, 7 września 2014

Lęk - czy taki diabeł straszny?


Spędziłam dwa ostatnie dni w łóżku, w ciemnym pokoju, odizolowana od świata. Napięta i skrępowana, czułam obezwładniające zagrożenie i obawiałam się porażki we wszystkim, czego planowałam się podjąć. Moje zamiary wydawały się nie mieć sensu, w mojej głowie były z góry skazane na fiasko. Nie zagrażało mi realne niebezpieczeństwo, jednak skutecznie je sobie wyprojektowałam. W swojej przyszłości widziałam same nieszczęścia. Straciłam gdzieś wiarę w swój potencjał i umiejętności. 
Dziś zastanawiam się, jak mogłam zaprzepaścić dwa cenne dni, których już nie odzyskam. Ubolewam nad lecącym bezlitośnie czasem, a straciłam go na bezczynność i bezsensowny strach przed życiem. Smutno mi, że lato ma się ku końcowi, a przeleciały mi przed nosem dwa piękne dni, które mogłam spędzić na powietrzu, karmiąc skórę promieniami słońca. To otrzeźwiło mnie jak wyzwanie splash'a. ;) Każdy dzień daje tyle możliwości. Obrażamy samych siebie zamykając się przed wszystkim i wszystkimi. Godzimy we własne poczucie wartości nie wykorzystując swojego potencjału.


Notka do samej siebie: pamiętać, że większość lęków, to tylko myśli.