środa, 24 grudnia 2014

Noworoczne rewolucje

Mimo, że broniłam się rękami i nogami, musiałam się w końcu poddać, dopadły mnie już, podsumowania minionego roku. Nie potraktował mnie łaskawie. Stracony czas, zaprzepaszczone szanse, wylane łzy, zabite uśmiechy, nowe blizny, ludzie, którzy odeszli. Nigdy już tego nie odzyskam. Spojrzałam w lustro na twarz kogoś dużo starszego niż w rzeczywistości. Blask w oku nieco przygasł, opadły kąciki ust, przybyły nowe zmarszczki. Po świetności mojego ciała pozostały jakieś zgliszcza. Pulsowała we mnie złość i frustracja, pretensje do choroby i do samej siebie. Chciałam zapłakać nad tym, co straciłam, na co nie miałam wpływu. Nie cofnę czasu, mogę tylko próbować go trochę oszukać, dogonić. Nie pozostaje mi nic innego, jak zmieść i wyrzucić cały ten żal i zacząć od nowa, kolejny, niezliczony już raz. Noworoczne postanowienia - banał? Dlatego jedyne, które sobie stawiam, to nie poddawać się i walczyć zawsze, nie tylko "od pierwszego".

Kolejna runda, gra dopiero się zaczyna…