piątek, 28 marca 2014

Literacki pokarm dla duszy, czyli "Niespokojny umysł" jako kolejna lektura obowiązkowa!

Pewna ChAD-owa dziewczyna (you know, who you are) poleciła mi "Niespokojny umysł", który jest pamiętnikiem pełnym odwagi, poczucia humoru i mądrości, w którym autorka opisuje psychozę maniakalno-depresyjną z dwóch punktów widzenia, lekarza i pacjenta, ujawniając zarówno lęk związany z tą chorobą, jak i jej okrutną zwodniczość. Doktor Kay Redfield Jamison, psycholog, terapeuta, jeden z największych autorytetów w zakresie problematyki związanej z psychozą maniakalno-depresyjną doświadczyła tej choroby osobiście. Przez cały okres swojej kariery akademickiej cierpiała z powodu tych samych niezwykłych wyżów psychicznych i katastrofalnych depresji, co wielu jej pacjentów.

Zabrałam się do czytania z wielkim zapałem i ciekawością. W końcu lekarz też człowiek!

środa, 26 marca 2014

Psychoedukacja, po stokroć tak!

Czytajcie! ChAD to choroba wielowymarowa i skomplikowna. Ciężko jest wyssać informacje z powietrza, a internet też Alfą i Omegą nie jest... Obok pierwsza książka, którą przeczytałam, wręczyła mi ją na wizycie moja Pani Doktor. Z fragmentów, które najbardziej zapadły mi w pamięci to: "Jeśli mam być szczera, to trochę tęsknię za takim stanem, który Pani Doktor nazywa manią. Ale kto sam nie przeżył koszmaru depresji, nie zrozumie tego nigdy." Sama często tęsknię... Listy od pacjentów, suche fakty, tabelki, wykresy, opisy...cokolwiek bardziej trafia do Was samych, znajdziecie w tej książce. Lektura obowiązkowa również dla naszych bliskich! To często im jest trudniej zrozumieć, kiedy my dostajemy już diagnozę, instrukcję obsługi i "pigułki szczęścia" od lekarza. 
Dla bardziej zaawansowanych, jeśli jesteście już pewni diagnozy, polecam ten "manual". Porządkuje chorobę, podsuwa gotowe rozwiązania i motywuje do szukania własnych pomysłów na to, jak sobie radzić. Nie dla leniwych, bardziej pomaga robić niż myśleć. Bo i nad czym tu się zastanawiać, trzeba działać! Dzięki tej lekturze zrobiłam dokładny wykres choroby i ułatwiło mi to bardzo pracę z moim terapeutą. Pytajcie własnego lekarza/terapeutę o profesjonalną literaturę. My mamy prawo błądzić, oni są od tego, by poświecić w mroku latarką wiedzy...

wtorek, 25 marca 2014

środa, 12 marca 2014

Dzień i noc


Jeszcze tak niedawno z utęsknieniem wyczekiwałam nadejścia wiosennych dni, kiedy słońce coraz później, jakby niechętnie opuszczało nieboskłon. Gasnąca leniwie jasność dnia pozwalała mi na dłużej pozostać w świecie względnego, kruchego spokoju. Czasem nawet czerpać radość z małych rzeczy i pozbyć się niepokoju.
Wraz z nadejściem zmierzchu przekraczałam granicę świata niepewności, nerwowej czujności. Uważna i nieprzyjemnie spięta obawiałam się nadejścia wkrótce mrocznych rozważań i refleksji, bolesnych odczuć, niepomyślnych scenariuszy.  W każdej chwili mogły obezwładnić i zniewolić mój umysł. Gdy czułam się wyjątkowo słaba jak dziś, potrafiłam tylko przeczekać na wybawienie, ukojenie niesione przez senną nieświadomość.
Tymczasem jednak dziś beztroska jasność zdawała się bezczelnie ze mną droczyć. Uparcie i bezceremonialnie wdzierała się w moją przestrzeń, flirtując kolorowo i uroczo z każdą napotkaną powierzchnią i przedmiotem. Poruszając się ospale w gęstym jak smoła powietrzu, z rozdrażnieniem próbowałam zamknąć promykom najmniejszy dostęp do świata wokół mnie. Zbyt beztroska i niefrasobliwa światłość, próbowała wykrzesać ze mnie chęć istnienia, oferując to, co ma najlepsze. Dziś jej nie potrzebowałam. Chciałam jedynie zapaść się powoli w przytulną ciszę ciemności. Pozwolić jej otoczyć mnie wątłymi ramionami, jak zasłoną dymną.
Dzień to aktywność, dynamika, działanie, podążanie wyznaczonym torem, konieczność konfrontacji. To optymizm i nadzieja, motywacja. Odrzucam je. Czekam cierpliwie na mrok, kuszę go przedwcześnie okrywając okna nieprześwitującą tkaniną, rozbudzam płomieniem światła świec. Oczyszczam swoje myśli i przestrzeń by mógł mi w pełni towarzyszyć, bym nie była już sama.
Mrok jest kojącą, niebywałą wręcz ciszą, zwolnieniem tempa, niezawodnym kokonem, chroniącym przed zbędnymi emocjami, wymuszoną, niekonieczną aktywnością. Mój dzisiejszy towarzysz idealny - zero oczekiwań, zero żądań, pełna symbioza… Wystarczy, że po prostu jesteś, zostań na dłuższą chwilę, abym nie musiała czuć…